Rozwiązania na kryzys w obronie
Jürgen Klopp boryka się brakami kadrowymi w bloku defensywnym, które wywołują spory ból głowy u niemieckiego menadżera Liverpoolu. Jakie są potencjalne rozwiązania tego problemu?
Jürgen Klopp z pewnością ma poczucie déjà vu. Przed nim kolejna wyprawa do Brighton i kolejny kryzys w defensywie, z którym musi sobie poradzić.
W przededniu poprzedniej wizyty na AMEX Stadium w grudniu 2017 r. Klopp również był zmuszony do uruchomienia swojej kreatywności, by wypełnić luki w mocno przetrzebionej tylnej formacji Liverpoolu.
Joël Matip był wtedy kontuzjowany, Joe Gomez chory, Ragnar Klavan wracał do zdrowia po infekcji wirusowej, a jedynym środkowym obrońcą kadry seniorskiej, który mógł zagrać, był Dejan Lovren.
Klopp postawił wtedy na zaskakujące rozwiązanie i wystawił blok defensywny złożony z trójki obrońców: Emre Can, Gini Wijnaldum zagrali wspólnie z Dejanem Lovrenem.
Can nie grał w takiej roli od czasów Brendana Rodgersa, a Wijnaldum nigdy w trakcie swojej kariery nie był środkowym obrońcą.
Liverpool poradził sobie wtedy wybitnie dobrze i dzięki energicznym działaniom w ofensywie odnieśli zwycięstwo 5:1.
Teraz ekipa Chrisa Hughtona ponownie czeka na the Reds. I ponownie Klopp, który odmawia jakichkolwiek rozmów na temat możliwych działań w trakcie zimowego okienka transferowego, musi znaleźć lekarstwo na ten przykry ból głowy.
Stawka jest wysoka. Liverpool stracił noszony z dumą tytuł niepokonanej drużyny w Premier League poprzez porażkę z bezpośrednim rywalem w walce o mistrzostwo – Manchesterem City, a następnie odpadł z FA Cup. The Reds po prostu nie mogą pozwolić sobie na kolejną nutę rozczarowania w styczniu.
Do składu zapewne wróci Van Dijk, który nie wystąpił w poniedziałkowym meczu z wilkami. Holedner otrzymał zasłużoną chwilę odpoczynku.
Kupiony za 75 mln funtów defensor to prawdziwy wojownik, który za każdym razem pojawiał się w składzie na mecze Premier League i Champions League w tym sezonie. Grał pomimo bólu, który towarzyszył mu od stłuczenia paru żeber w sierpniu.
Najważniejsze pytanie – kto będzie partnerem Van Dijka przeciwko Brighton?
Wygląda na to, że Lovren nie będzie dostępny do gry z powodu problemu z mięśniem dwugłowym uda, który pojawił się na samym początku meczu na Molineux, a Matip i Gomez jeszcze nie wrócili do pełnych treningów w Melwood.
Matip jest bliżej od powrotu niż Gomez i zrobił duży krok naprzód w kierunku pełnej sprawności, jednak nie uczestniczył jeszcze w żadnych zajęciach kontaktowych od złamania obojczyka w meczu z Napoli w minionym miesiącu.
Następny weekend i mecz u siebie z Crystal Palace był od samego początku najbardziej realistycznym terminem potencjalnego powrotu Gomeza. Ten zawodnik nabawił się urazu w spotkaniu z Burnley.
Jeżeli Matip nie zostanie nagle przesunięty na koniec swojego programu rehabilitacji, to Klopp musi poszukać rozwiązań gdzieś indziej.
Fabinho najbardziej prawdopodobnym kandydatem do gry u boku Van Dijka
Fabinho był jednym z niewielu zawodników kadry seniorskiej, o których można powiedzieć cokolwiek dobrego po meczu z Wilkami.
Biorąc pod uwagę, że grał nie na swojej nominalnej pozycji i u boku miał 16-letniego Ki-Janę Hoevera, to można powiedzieć, że pozyskany z Monaco pomocnik zagrał imponująco dobrze.
Fabinho posiada warunki fizyczne i umiejętność walki w powietrzu, które ułatwiają mu życie w roli środkowego obrońcy, ale idealnie byłoby, gdyby pomagał Liverpoolowi w sobotę operując bliżej środka pola.
Jego wpływ na grę zespołu w meczu z Manchesterem City pokazuje, że swoją obecnością dodaje dynamizmu w linii pomocy. Wijnaldum jest kolejnym kandydatem do gry w podobnej roli, ponieważ już rok temu miał okazję sprawdzić się w zastępstwie w bloku defensywnym.
Jednak reprezentant Holandii niezbyt przyjemnie wspomina tamte wydarzenia. Mówił wtedy dla ECHO:
- Grało mi się trudno, naprawdę trudno. Nigdy wcześniej nie grałem na tej pozycji. To coś zupełnie innego od tego, co zazwyczaj robię na boisku.
Wrzucony na głęboką wodę Hoever bardzo dobrze poradził sobie z wyzwaniem w meczu z Wilkami. Trzeci najmłodszy gracz w historii klubu grał bez cienia strachu, ale Klopp raczej nie skorzysta z jego usług w kolejnym spotkaniu. Zawodnik ten ma mnóstwo pracy rozwojowej do wykonania, którą powinien realizować w klubowym zaciszu.
Wróćmy do sierpnia 2018 r. Nat Phillips zebrał pochwały od Kloppa i uznany został za piąty wybór w hierarchii środkowych obrońców za Van Dijkiem, Gomezem, Lovrenem i Matipem. Zaledwie 21-letni piłkarz przebił się do świadomości menadżera dzięki dobrym występom w trakcie okresu przygotowawczego.
Jednak Phillips miał w ostatnim czasie problemy z kontuzjami i w momencie, w którym mógłby liczyć na debiut, pozostaje poza grą
Poszukanie wsparcia w zespole U-23
Conor Masterson, który dwukrotnie zasiadał na ławce rezerwowych w poprzednim sezonie, jest oczywistym wyborem w tym kontekście. Kolejny to George Johnson.
Jednak Klopp był więcej niż usatysfakcjonowany faktem, że mogli zagrać w poniedziałkowym meczu ekip U-23 przeciwko Tottenhamowi i wolał nie włączać ich do pierwszego zespołu i planów na najbliższe spotkanie.
Kontuzje zbierają żniwo i w tych okolicznościach jeszcze bardziej wzrasta znaczenie Virgila Van Dijka. Rosły Holender sprawia, że każdy, kto grał u jego boku w ciągu ostatnich 12 miesięcy, pokazywał się z lepszej strony niż zazwyczaj. Klopp żywi zapewne ogromną nadzieję, że podobnie stanie się też w najbliższym meczu w sobotę.
James Pearce
Źródło: http://www.lfc.pl/
Powrót do archiwum
lfc.pl piłka nożna