strony internetowe zabrze, gliwice

51 lat temu Górnik zagrał w finale PZP

29 kwietnia 1970 roku, czyli dokładnie 51 lat temu, miał miejsce największy sukces w historii Górnika Zabrze, a zarazem polskiej piłki klubowej. Finał rozgrywek o Puchar Zdobywców Pucharów rozegrany na wiedeńskim Praterstadion z Manchesterem City, to dziś powód do dumy.

Poniżej korespondencja redaktora Przeglądu Sportowego Jana Wojdygi, który ze szczegółami opisał historyczny występ Górnika w finale Pucharu Zdobywców Pucharu.

Górnik Zabrze - Manchester City 1:2 (0:2)
0:1 - Young 12'
0:2 - Lee (k.) 42'
1:2 - Oślizło 68'

Górnik: Kostka - Latocha, Floreński (Deja), Oślizło, Gorgoń - Olek, Wilczek (Skowronek), Szołtysik - Banaś, Lubański, Szaryński.
Manchester: Corrigan - Book, Doyle (Bowyer), Booth, Pardoe - Heslop, Oakes, Towers - Bell, Lee, Young.

Sędzia: Paul Schiller (Austria).

Widzów: 15.000.

Przeżyjmy to jeszcze raz, dzięki materiałom video:

O Praterze śpiewano we wszystkich walcach wiedeńskich. Wielu z nas miało nadzieję, że w tym roku będą o nim śpiewać także sympatycy Górnika Zabrze. Niestety, w strugach deszczu, w naddunajskiej stolicy finał Pucharu Zdobywców Pucharów wygrał Manchester City. Zanim jednak Young uzyskał w 12. minucie prowadzenie dla Anglików dość dokładnie znaliśmy specjalne zadanie, jakie w tym meczu spełniali Olek i Floreński w Górniku oraz Heslop w Manchesterze. Polacy szczególnie zaopiekowali się Lee i Youngiem, zaś Anglik Lubańskim. A jednak Young i Lee zdobyli bramki. Jak to się stało?

Kilka minut trwała obustronna próba sił, przeciwnicy badali się. Pierwsi zaatakowali Anglicy. Już w 6. minucie Oakes przedarł się przez drugą linię Górnika i silnie strzelił zza pola karnego. Niecelnie. Znacznie lepiej spisał się bojowy Francis Lee. Wygrał na lewej stronie pojedynek z Olkiem i z dość ostrego kąta strzelił dołem na bramkę Kostki. Zabrzanin bądź za późno dostrzegł lot piłki, bądź śliskiej nie zdołał utrzymać w rękach, w każdym razie interwencja Polaka nie była udana. Wykorzystał to Young i wepchnął do siatki piłkę odbitą przez Kostkę. A więc 1:0 dla Anglików. Stanowczo za łatwo zdobyli oni tę bramkę.

Czas płynął. Piłkarze Górnika nie załamali się tym niepowodzeniem. Odpowiedzieli szybszymi i odważniejszymi atakami na bramkę Corrigana. Obrońcy angielscy grali jednak pewnie i skutecznie, nie dopuszczali napastników Górnika do strzałów. Długowłosy Corrigan był więc bardzo rzadko zatrudniony. Tylko raz, w 28. minucie miał powód do niepokoju - wtedy piękny strzał Banasia śmignął tuż obok słupka.

Kilka minut później znowu dał o sobie znać duet Young - Lee. Francis przejął w powietrzu górne podanie Younga i na szczęście dla Kostki nie trafił w bramkę. Próby Górnika, zmierzające do jeszcze większego przyspieszenia akcji, raz po raz kończyły się na Wilczku. Rozgrywał on akcje bezproduktywnie, kręcił się z piłką wokół własnej osi. Nawet okres, kiedy Anglicy grali osłabieni brakiem kontuzjowanego Doyle, nie zdołał przegnać z duszy Wilczka skłonności do kunktatorstwa. Potem zespół Manchesteru uzupełnił rezerwowy Bowyer i szansa na wyrównanie wyraźnie się oddaliła.
Gorzej, mimo gorących uczuć, jakie płynęły z naszych serc na boisko w 42. minucie Anglicy prowadzili 2:0. To już bardzo trudna do odrobienia strata. Ale można było jej uniknąć! Drugą bramkę dla Manchester City zdobył Lee z rzutu karnego. Znowu jedenastka! To już trzecia przeciwko Górnikowi w ostatnich meczach. Tym razem jednak decyzja sędziego była właściwa. Wobec nie najlepszej czujności Floreńskiego i niespodziewanego błędu doskonale do tej pory grającego Oślizły, bramkarz Górnika znalazł się w sytuacji sam na sam z Lee. Zdany na własny los Polak z konieczności sfaulował Anglika. Chciał jeszcze ratować ostatnią szansę. Rzut karny - nie zawsze oznacza utratę bramki. Pozornie Lee strzelił niezbyt precyzyjnie, mimo to Kostka nie zdołał zagrodzić piłce drogi do siatki. Przeciwnik schodził na przerwę z przewagą dwóch bramek…

Deszcz wzmagał się, warunki gry coraz bardziej zaczęły sprzyjać przyzwyczajonym do śliskiej nawierzchni wyspiarzom. Przez pierwszy kwadrans po przerwie nie kwapili się jednak do podjęcia aktywnej gry. Czaili się, czasem kryli się za podwójną gardą, jakby tanim kosztem chcieli wygrać wiedeński finał. Nie z Górnikiem!
Zabrzanie zmusili Anglików do zarzucenia pasywnej gry. W 68. minucie kapitan zabrskiej jedenastki Stanisław Oślizło pięknym strzałem z półobrotu poprawił na 2:1 niekorzystny wynik dla Górnika. Mocniej zaczęły nam bić serca. Zatem nie wszystko jeszcze stracone! Może powtórzy się 2:2 z Chorzowa i nastąpi jeszcze jedna dogrywka?...
Rozpoczął się dramatyczny wyścig zabrzan z czasem. Anglicy to widzą, czują, w każdy możliwy sposób starają się bronić wielkiej premii, którą w przypadku popełnienia jakiegoś błędu przez Booka, Pardoe lub Corrigana mogłaby im wymknąć się z kieszeni. Wolą więc nie ryzykować. Celowo grają na zwłokę. Z typową angielską flegmą raz po raz podają piłkę do własnego bramkarza. Widownia na Praterze gwiżdże, Austriacy silnie teraz dopingują Polaków. Oni bowiem ratują środowe widowisko, oni walczą do końca.
W drugiej połowie Corrigan i obrona Manchesteru mieli dużo więcej pracy niż przed przerwą
Wyspiarze nie liczą się z negatywną opinią widowni. Konsekwentnie, do ostatnich minut realizują swój plan obrony wyniku 2:1 i… zdobycia Pucharu Zdobywców Pucharów. Najambitniejsze szarże Polaków nie są teraz w stanie rozbić szczelnego muru angielskich obrońców. Mecz kończy się pomyślnie dla piłkarzy Manchester City.

Michał Matyas (trener Górnika): Mecz o tak dużym ciężarze gatunkowym nie mógł być pięknym widowiskiem. Manchester City to dobra drużyna, ale przy lepszej dyspozycji naszego zespołu, można było to spotkanie wygrać. Niestety, popełnione błędy w pierwszej części meczu, przyniosły Anglikom prowadzenie, którego później nie mogliśmy już odrobić. Jestem pełen uznania i podziwu dla zawodników, którzy po trzech wyczerpujących pojedynkach z Romą i tu w Wiedniu potrafili grać z ogromną ambicją, nie rezygnując z walki do samego końca.

Malcolm Alisson (trener Manchesteru): Przekonałem się, że drużyna Górnika to wartościowy zespół. Moi chłopcy musieli się bardzo napracować, aby wymęczyć zwycięstwo. Gdyby nie deszcz, widowisko byłoby z pewnością bardziej interesujące. Na śliskiej murawie grać było bardzo trudno.

Foto: Archiwum Górnika Zabrze

Autor: Bartłomiej Perek


Źródło: http://www.gornikzabrze.pl/aktualnosci/wydarzenia
 

Powrót do archiwum

gornikzabrze.pl


comments powered by Disqus
 
Reklama

Miejsce na Twój button,
napisz: deatrening@gmail.com
Ekstraklasa
Lp Drużyna Punkty Z. R. P.
1 Śląsk Wrocław 3310 32
2 Jagiellonia Białystok 309 33
3 Lech Poznań 298 52
4 Raków Częstochowa 278 33
5 Pogoń Szczecin 268 25
6 Legia Warszawa 247 34
7 Zagłębie Lubin 216 36
8 Górnik Zabrze 195 46
9 Radomiak Radom 185 36
10 Stal Mielec 185 37
11 Piast Gliwice 172 112
12 Warta Poznań 174 56
13 Korona Kielce 163 74
14 Widzew Łódź 164 46
15 Cracovia 153 65
16 Puszcza Niepołomice 133 48
17 Ruch Chorzów 81 57
18 ŁKS Łódź 82 211