Mistrzowie Polski nie ulękli się sławy i renomy rywali, tocząc z nimi w pierwszych 45 minutach równorzędny pojedynek. Jesus Angel Solana miał olbrzymie kłopoty z powstrzymaniem grającego jak w transie Jana Urbana. Pozostali piłkarze Górnika dostroili się do poziomu gry swojego lidera. Po meczu kibice mogli tylko żałować świetnych sytuacji, których nie zdołali wykorzystać Krzysztof Baran oraz Joachim Klemenz.
Po meczu prasa podkreślała, że zabrzanom zabrakło przysłowiowego łutu szczęścia. Szansa na zremisowanie, a nawet pokonanie wielkiego Realu była w tym dniu naprawdę bardzo duża.
Swoją drużynę komplementował również trener Marcin Bochynek: - Uważam, że mojemu zespołowi należą się duże słowa uznania. Zagraliśmy otwartą piłkę, nie zlękliśmy się sławnej firmy i moim zdaniem ten mecz mógł zakończyć się naszym pełnym sukcesem. Nie ujmując nic Realowi, akurat w przekroju 90 minut sa Stadionie Śląskim byliśmy lepsi. To my, a nie przeciwnicy wypracowaliśmy sześć stuprocentowych sytuacji do zdobycia bramki. Że nie padła ani jedna - to już inna sprawa.
Stadion Śląski, 26 października 1988 (środa), godzina 17:30
Górnik Zabrze - Real Madryt 0:1 (0:0)
Górnik Zabrze: J. Wandzik - J. Grembocki, J. Dankowski, M. Piotrowicz, P. Jegor, R. Warzycha, J. Klemenz, R. Komornicki, P. Rzepka, J. Urban, K. Baran (A. Orzeszek 85').
Real Madryt: P. Buyo - J. Solana, M. Tendillo, J. Llorente Gento, E. Gutierrez, B. Schuster, M. Sanchis, M. Vasquez, R. Gordillo, H. Sanchez, E. Butragenyo (F. Llorente 86')
Sędzia: Horst Brummeier (Traun, Austria)
Widzów: 55 000
Foto: Archiwum Górnika Zabrze