Robert Dadok: - Na pewno nie brakuje walki, prędzej trochę ryzyka w ofensywie. To jest taki klucz do tego, żeby większą liczbą zawodników atakować bramkę przeciwnika i w tym jest chyba największy problem. Często jest tak, że z przodu jest sam Włodi, jest jeden czy dwóch zawodników. Wiemy jak inne drużyny atakują, jest trzech, czterech graczy i zawsze coś się z tego dzieje. Nawet nie chodzi o to, żeby dać komuś idealnie piłkę na głowę, tylko żeby po prostu coś się działo w tym polu karnym. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. To nie jest nasza taktyka, żeby z przodu był jeden zawodnik.

- Jeśli chodzi o reakcję kibiców, to nie może dziwić. Wiem jak to wygląda z ich perspektywy, że nie ma punktów, nie ma zwycięstw i w pełni rozumiem kibiców, że są wkurzeni. My to bierzemy ,,na klatę”, musimy w tej sytuacji zachować trochę spokoju. Nie może się wkraść niepotrzebna nerwowość. Chcemy dać radość kibicom i chcemy zdobywać punkty, ale musimy zachować spokój. 

- Wierzymy w to czego wymaga od nas trener. Naszym stylem gry nie jest tylko utrzymywanie się przy piłce. Póki co to może tak wyglądać, ale według mnie to nie powinno być naszą bronią. Wiemy jak grają zespoły w podobnej sytuacji jak my. Gra się prostą piłkę i trochę inaczej to funkcjonuje. My chcemy to połączyć. Nie możemy grać tak jak nasz dzisiejszy przeciwnik, bo nie mamy do tego zawodników. Mamy za dużo piłkarzy, którzy potrafią grać piłką, po ziemi. Trzeba złapać równowagę.

Norbert Wojtuszek: - Na pewno zabrakło z przodu trochę jakości, determinacji i strzałów. Stworzyliśmy kilka okazji, ale to zdecydowanie za mało, żeby myśleć o wygrywaniu z przeciwnikiem, który dobrze gra w obronie.

- Co do naszej sytuacji, to w tabeli jest duży ścisk i teraz każdy mecz jest bardzo ważny, bo pchnie zespół w górę. Na pewno trzeba będzie dobrze przetrenować ten tydzień i z ,,Rakowem” powalczyć o kolejne punkty. 

- Czy niedawne choroby mogą mieć wpływ na naszą dyspozycję? Myślę, że tak, ale nie ma co szukać wymówek. Zawodnicy, którzy byli chorzy trenują już jakiś czas. Choroba przeszła i wszyscy są w optymalnej dyspozycji.

- Był to dla mnie trzeci wiosną mecz w pierwszym składzie. Na pewno z każdym kolejnym spotkaniem czuję się pewniej, ale też wiem, że jest jeszcze dużo zapasu i sporo do poprawy, także nie ma co się zachwycać i trzeba pracować. Wcześniej miałem kilka urazów i to nie pomagało, żeby optymalnie trenować i grać, ale później ciężko trenowałem, w końcu uzyskałem miejsce w jedenastce i z tego się cieszę.

Notował: Piotr Buczek