Być może dla wielu widzów był to zwyczajny gol przeciętnego sobotniego spotkania Premier League, ale dla Adama Lallany widok piłki pokonującej bramkarza West Bromwich Albion Bena Fostera znaczył o wiele, wiele więcej. Nieskrywane emocje na twarzy pomocnika Liverpoolu podkreśliły wagę pierwszej bramki strzelonej w barwach nowego klubu, który zeszłego lata był skłonny zapłacić za niego Southampton 25 milionów funtów.
Debiutancki gol położył kres frustrującemu okresowi spędzonemu na powrocie do formy po przebytej kontuzji. W tym czasie drużyna Rodgersa wciąż nie mogła odzyskać dyspozycji z zeszłego sezonu. Teraz Lallana w pełni wrócił do gry. 26-latek jest przekonany, że zwycięstwo nad West Bromwich Albion to znak powrotu the Reds na dawne tory.
– Najgorszą rzeczą, jaka przytrafia się w futbolu, są kontuzje – powiedział po meczu. – Moja przyszła w bardzo trudnym czasie, ale ciężko pracowałem nad powrotem do zdrowia. W świętowaniu mojej bramki było wiele emocji, to była dla mnie wielka chwila.
– Cieszę się z tego tygodnia tym bardziej, że w sobotę zdobyliśmy trzy punkty. Miło było zdobyć gola. Zaczynam wracać do pełnej sprawności. Kontuzja na początku sezonu była dla mnie trudna, ale po rehabilitacji czuję się już dobrze.
Wygrana nad West Bromwich Albion była pierwszym zwycięstwem Liverpoolu w Premier League od sierpnia. Poprzednim spotkaniem the Reds była rozczarowująca porażka z Basel w Lidze Mistrzów. Drużyna Rodgersa uległa Szwajcarom 1:0.
Nie zmienia to faktu, iż przed przerwą reprezentacyjną Liverpool dzieli od zajmującego czwartą lokatę Manchesteru United zaledwie jeden punkt. Oczekuje się, że kontuzjowani Daniel Sturridge, Joe Allen i Emre Can będą zdolni do gry już w następnej kolejce Premier League. Lallana dostrzega światło na końcu tunelu.
– Bez dwóch zdań zaliczyliśmy ciężki start sezonu – powiedział. Zmagaliśmy się z wieloma kontuzjami, a nasz skład poszerzył się o nowe twarze. Wszyscy potrzebujemy nieco czasu, także ja.
– Nie sądzę, żebyśmy odjechali daleko od czołówki. W weekend wywalczyliśmy dobry wynik, to ważne, żeby wejść w przerwę reprezentacyjną z podniesioną głową, po złym meczu czuje się, że te dwa tygodnie przerwy trwają tyle co trzy czy cztery. Wręcz nie można się doczekać następnego spotkania.
Lallana dołączył do kolegów z Liverpoolu – Jordana Hendersona, Raheema Sterlinga i Rickiego Lamberta – na zgrupowaniu narodowej kadry Anglii. Drużyna Roya Hodgsona przygotowuje się do meczów kwalifikacyjnych do Euro 2016 z San Marino oraz Estonią. Pomocnik sądzi, że doświadczenia the Reds w Lidze Mistrzów mogą zwiększyć ich szanse na regularne miejsca w składzie swego kraju.
– Doświadczenia procentują. To kompletnie inny wymiar futbolu. Są pewne podobieństwa między tymi rozgrywkami, udział w nich uczyni mnie lepszym piłkarzem.
– Przed nami świeża kampania. Zawsze staram się imponować na treningach oraz w meczach Liverpoolu. Mamy mnóstwo utalentowanych graczy, dlatego musimy walczyć o miejsca w składzie. Nie mogę się tego doczekać.
San Marino znajduje się na 208. miejscu w rankingu FIFA. Czwartkowy mecz będzie okazją dla Lallany i jego kolegów na zwiększenie pewności siebie i wypracowanie korzystnego bilansu bramkowego.
– Będziemy chcieli wejść w swoją skórę i zdobywać bramki tak samo jak w każdym meczu. Jeśli jesteś napastnikiem chcesz umieścić swoje nazwisko na liście strzelców, pomocnicy bardziej liczą na asysty. Po prostu skupimy się na swoich występach, jesteśmy w stanie przekonująco z nimi wygrać.
– Celujemy w sześć punktów. Estonia będzie dla nas trudnym wyjazdem, ale i tak oczekujemy wygranej. Nie przejdziemy obok dwóch następnych meczów.
Lallana zadebiutował w reprezentacji Anglii w towarzyskim meczu przeciwko Chile w listopadzie ubiegłego roku. Od tamtego momentu wystąpił w niej jeszcze osiem razy. Pomocnik pochwalił atmosferę w szatni pod rządami Roya Hodgsona.
– Panuje między nami świetna atmosfera, to dobre miejsce do pracy. Jeszcze niedawno kapitanem był Stevie [Gerrard], teraz jego rolę przejmie Wayne [Rooney], to zawsze coś niezwykłego.
– Oczywiście przechodziliśmy przez dobre i złe czasy. Kiedy przegrywasz, w szatni daje się to odczuć, jednak zawsze się wspieramy i nawzajem motywujemy. Po powrocie z rozczarowujących Mistrzostw Świata w Brazylii rozegraliśmy kilka świetnych spotkań, zwłaszcza to ze Szwajcarią pokazało nasz charakter i wolę walki.
– Myślę, że musimy zostawić przeszłość za sobą. Dowiedliśmy, że potrafimy to zrobić w walce z Helwetami, teraz postaramy się to powtórzyć z San Marino i Estonią – zakończył Lallana.