strony internetowe zabrze, gliwice

Górnik lepszy od berlińskiego "Naprzodu" (część 3)

Kontynuujemy weekendowe wspomnienia zwiazane z trójmeczem z Vorvarts Berlin. Dziś część trzecia i ostatnia.

Poprzednie części materiału dostępne są:

Dwa bardzo dobre mecze pomiędzy Górnikiem i Vorwärtsem nie przyniosły rozstrzygnięcia a ówczesny regulamin nie przewidywał dorywek i rzutów karnych. W takich przypadkach rywale spotykali sie po raz trzeci - tym razem na neutralnym boisku. UEFA zdecydowała, że będzie to budapesztański Nepstadion.

Kaloscay gra u siebie

Nepstadion... węgierska świątynia futbolu, to przecież tutaj najznakomitsze mecze rozgrywała węgierska "złota jedenastka" pod wodzą legendarnego Gustava Sebesa. Geza Kalocsay pracował wówczas jako jego asystent, nic dziwnego, że czuł się tam jak w domu. I tą pewność siebie starał się przekazać swojemu zespołowi. Przed spotkaniem Niemcy nie byli już tacy pewni awansu, dostrzegając wyższość taktyczną i zaawansowanie techniczne piłkarzy Górnika. A Ernest Pohl dodawał, że na znakomicie przygotowanej murawie tego stadionu zabrzanie pokażą pełnię swoich możliwości. W okresie dwóch tygodni pomiędzy drugim a trzecim meczem z Vorwärtsem zespół Górnika nie rozegrał żadnego ligowego pojedynku i sztab szkoleniowy mógł skupić się na należytym przygotowaniu drużyny. Do zespołu po urazie wrócił Jerzy Musiałek a z drobnymi urazami poradzili sobie Alfred Olek i Rainer Kuchta. Niestety, nie był jeszcze zdolny do gry Stefan Floreński. Trener Kalocsay opracował taktykę, której głównym założeniem miał być opanowanie strefy środkowej boiska przez jego graczy i ustawił zespół systemem 4-3-3.

Mocne uderzenie

W środę, dwudziestego szóstego października na budapesztański stadion wybiegła "jedenastka" niemal identyczna jak w ostatnim spotkaniu. Niemal - bowiem w miejsce Edwarda Olszówki zagrał Jan Kowalski. Na trybunach zasiadło 10 000 sympatyków futbolu, żywiąc większą sympatię dla piłkarzy teamu swojego rodaka, natomiast arbitrem spotkania był jeden z najlepszych sędziów - Istvan Zsolt. Obie drużyny rozpoczęły trochę nerwowo, jednak pierwsi grę uspokoili Górnicy . W szóstej minucie Roman Lentner otrzymał podanie od Ernesta Pohla, przebiegł na prawą stronę boiska, po czym prostopadłym podaniem obsłużył Włodka Lubańskiego, który ostro ruszył do przodu i mocnym strzałem z piętnastu metrów nie dał szans Zulkowskiemu. Lepiej nie mogło się rozpocząć! A w piętnastej minucie losy pojedynku właściwie zostały rozstrzygnięte. W zamieszaniu na polu karnym Niemców, Unger wybijając piłkę trafił nią w Lubańskiego a to odbita od naszego napastnika trafiła pod nogi Pohla. Ten złożył się do strzału i z dwudziestu metrów piekielnie silnym uderzeniem nie dał szans bramkarzowi rywali. 2:0 po kwadransie gry zdecydowanie wytrąciło berlińczyków z rytmu. Co prawda starali się odrobić tą stratę ale piłkarze Górnika mieli mecz pod pełną kontrolą. W ostatnich pięciu minutach pierwszej połowy znakjomitych okazji do podwyższeniu wyniku nie wykorzystali Roman Lentner i Erwin Wilczek. Do awansu pozostało już tylko 45 minut.

Żadnych wątpliwości

Po przerwie zabrzanie dalej grali swoje. W pięćdziesiątej piątej minucie Lubański przejął prostopadłe podanie i strzelił obok zupełnie zaskoczonego takim rozegraniem bramkarza. Od tego momentu na boisku panował już niepodzielnie Górnik. A na trybunach raz po raz rozbrzmiewały okrzyki: "brawo Górnik, brawo Kaloscay"! Zabrzanie swobodnie rozgrywali piłkę, konstruując ciekawe ataki, lecz ponownie z jak najlepszej strony pokazał się goalkeaper Vorwärtsu - Alfred Zulkowski. Dobrych okazji do strzelenia gola nie wykorzystali kolejno: Lubański, Lentner, Pohl, Wilczek, Olek i Stanisław Oślizło, który w pewnym momencie zdecydował się na solowy rajd, ogrywając po drodze sześciu rywali! Kwadrans przed zakończeniem spotkania jeden, jedyny błąd popełnił bramkarz Jan Gomola, który stracił futbolówkę w zamieszaniu na własnym polu bramkowym i Kalinke głowa skierował ją do siatki, ustalając wynik na 3:1. I to było wszystko na co tego dnia stać było niemiecki zespół, choć jeszcze minutę przed zakończeniem rywalizacji mieli dobrą okazję do zmniejszenia rozmiarów porażki ale ich napastnik w dogodnej sytuacji przestrzelił. Chwilę później sędzia Zsolt po raz ostatni użył gwizdka. Do dalszych gier awansował zabrzański Górnik. A kolejny rywal był już znany - CSKA Sofia. Obecny na trybunach trener sofijskiego zespołu Ormandżijew był zachwycony postawą Górnika a szczególne wrażenie wywarła na nim gra Zygfryda Szołtysika.

Górnik Zabrze: Jan Gomola - Jan Kowalski, Rainer Kuchta, Norbert Gwosdek, Stanislaw Oślizło - Zygfryd Szołtysik, Alfred Olek, Erwin Wilczek - Ernest Pohl, Włodzimierz Lubański, Roman Lentner


Autor: Marek Dziechciarz

Foto: Jan Gomola / Archiwalne kroniki Górnika Zabrze


Źródło: http://www.gornikzabrze.pl/aktualnosci/wydarzenia
 

Powrót do archiwum

gornikzabrze.pl


comments powered by Disqus
 
Reklama

Miejsce na Twój button,
napisz: deatrening@gmail.com
Ekstraklasa
Lp Drużyna Punkty Z. R. P.
1 Śląsk Wrocław 3310 32
2 Jagiellonia Białystok 309 33
3 Lech Poznań 298 52
4 Raków Częstochowa 278 33
5 Pogoń Szczecin 268 25
6 Legia Warszawa 247 34
7 Zagłębie Lubin 216 36
8 Górnik Zabrze 195 46
9 Radomiak Radom 185 36
10 Stal Mielec 185 37
11 Piast Gliwice 172 112
12 Warta Poznań 174 56
13 Korona Kielce 163 74
14 Widzew Łódź 164 46
15 Cracovia 153 65
16 Puszcza Niepołomice 133 48
17 Ruch Chorzów 81 57
18 ŁKS Łódź 82 211